MARATOŃCZYK Brzeźno | 4:6 | POLONIA II Środa Wlkp |
2015-06-14, 15:00:00 |
||
relacja » |
Ostatnia kolejka 26 | |||
|
dzisiaj: 117, wczoraj: 185
ogółem: 1 302 458
statystyki szczegółowe
|
Jeszcze nie teraz.
(czytaj więcej)
W kolejnym meczu za przysłowiowe "sześć punktów" przegrywamy, niestety na własne życzenie. Oba zespoły stworzyły sobie kilka dogodnych sytuacji, jednak z całym szacunkiem dla zespołu z Klęki, to nasz zespół powinien był po prostu wygrać, powinien ale nie było to możliwe. Wstępem chciałbym nadmienić jeszcze o jednej ważnej sprawie. Chciałbym aby ludzie odpowiedzialni za pracę sędziów zaczęli egzekwować to co dzieje się z ich "podopiecznymi". Nie rozumiem, proszę mnie oświecić. Bo co mam rozumieć w takiej sytuacji? Zawodnik gospodarzy ma żółtą kartkę i... fauluje, dyskutuje(delikatnie mówiąc), a żeby tego było mało zagrywa piłkę ręką z premedytacją i... za każdym razem pan w czarnym kostiumie, tu cytuję: "to był Twój ostatni raz"... K*rwa co to ma być? Żeby tego było mało na 30 metrze faulują naszego zawodnika, lecz akcja toczy się dalej i wychodzimy z akcją bramkową, a tu gwizdek, faul. Stwierdzenie Pana Arbitra na nasze słuszne zarzuty wobec jego "decyzji"... "SORY"! Czeski film. To nie jest żaden żal, jedynie pytanie, gdzie tu fair play? Odechciewa się grać, naprawdę.
Pierwsza połowa zaczęła się spokojnie, lecz to nasz zespół z każdą minutą wyraźniej zaczął przeważać. Odnotować należy jednak, iż to zespół z Klęki mógł wyjść na prowadzenie, lecz w dobrej sytuacji napastnik tej drużyny nie zachował spokoju. Nasze akcje ofensywne to głównie dobrze rozdysponowane przez środek pola, podania na skrzydła po których mieliśmy dużo pożytku w pierwszej części gry. Pierwszą dogodną sytuację przeprowadziliśmy prawym skrzydłem, wchodzący w pole karne Albert Jagiełło podawał zamiast strzelać, lecz defensywa gospodarzy wyjaśniła całą sytuację. Po faulu w okolicy środka boiska, piłkę wrzucił Sebastian Przybysławski wprost na głowę Darka Hoffmanna, który uprzedzając bramkarza, wyprowadza masz zespół na prowadzenie. 1:0! W niedługim odstępie czasu powinno być w zasadzie 1:1, lecz napastnik Phytopharmu nie wykorzystał nie zdecydowania obrony do spółki z bramkarzem naszej drużyny. A my graliśmy w zasadzie dobrze, niestety skuteczność już była mówiąc delikatnie nie najlepsza. W akcji, po której powinno być 2:0 pudłujemy niemiłosiernie, ale po kolei. Pelczyński strzela z szesnastego metra, lecz jego strzał odbija bramkarz, do piłki dobiega Albert.. i niestety pudłuje z najbliższej odległości. Próbował jeszcze z dystansu Małecki dwukrotnie, lecz obok bramki. Gospodarze głównie atakowali szybko i z rozmachem, ale wykończenia albo nie było, albo zostało obronione przez naszego goalkeepera. A przed naszym zespołem kolejna szansa, nie wykorzystana przez aktywnego Alberta w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Kilka mniejszych sytuacji, ale znów, tak jak tydzień temu dajemy strzelić sobie gola wyrównującego, tuż przed przerwą. Wydawało by się niepozorna wrzutka, strzał nie krytego napastnika z Klęki, nie zbyt mocny, ale bramkarz naszego zespołu nie radzi sobie z nim i wypuszcza piłkę dając szansę na dobitkę, piłka w bramce. 1:1. Klęczanie chcieli pójść za ciosem, ale z ich akcji do końca pierwszej odsłony nic nie wynikło. A my strzelamy jeszcze gola. Tak, strzelamy ale sędzia dopatrzył się spalonego, którego nie było i być nie mogło. Przerwa.
Druga połowa miała być decydująca dla naszego zespołu, miała odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy się w ogóle jeszcze bić o awans do wyższej klasy rozrywkowej. I odpowiedziała, wynika iż nie chcemy. Druga połowa w skrócie, to istna parodia. Dużo lepsza drużyna Phytopharmu zyskała przewagę. Wcale tak jednak być nie musiało, Pan Sędzia bał się pokazywać drugich żółtych kartek, albo zapomniał czerwonej? Nie znaczy jednak, iż nie stworzyliśmy sobie okazji. Przeciwnie. Lecz zabrakło... szczęścia. Taaak. Dramat, gdzie to szczęście? A może czas przestać liczyć na jego łut i w końcu wyciągnąć wnioski. Nic się nie zmienia od początku sezonu, a my chyba spoczęliśmy na laurach. TYCZY SIĘ TO CAŁEJ DRUŻYNY. Mieliśmy poprzeczkę, poszła z tej akcji kontra i straciliśmy gola. No i co? No i gol. Trudno się pisze o porażkach. Szczególnie gdy na prawdę zależy na wszystkim co z drużyną związane. Po bramce walczyliśmy o choćby wyrównanie, ale zabrakło.... ;) Ha! Ha! Ha! Tyle.
Tak jak tydzień temu wygrany mecz przegrywamy... Grając tylko pierwsze połówki dobrze nie jest to realne żebyśmy wygrywali panowie... Mecz z klęką jak i z pogonią mogły być równie dobrze wygrane gdyby nie katastrofalne błędy w pierwszym meczu moje gdzie bramka strzelona przez Śwista by wystarczyła no i dzisiejszy klops Bobisia i nie wykorzystane szanse Albatrosa... Brakuje skuteczności i moim zdaniem stabilności bramkarzy którzy grają naprzemiennie po meczu i nie moga załapać rytmu meczowego co jest moim zdaniem istotne w kontekście współpracy z defensywą!!!!
A po drugie panowie z rywalami z którymi graliśmy Gułtowy jakoś sobie z nimi radzą a spójrzcie sobie na miejsca w tabeli jakie My zajmujemy a jakie oni!!! Pora się chyba ocknać!!!
A-klasa » Poznań I | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
Najbliższa kolejka 27 |
PKS MARATOŃCZYK BRZEŹNO
Brzeźno, ul. Długa 5
62-025 Kostrzyn
Tel. 061 8180 480
NIP: 777-27-13-726
TRENER
Adam Iwański
692 706 946
KIEROWNIK
Jerzy Barczak
603 236 630
maratonczykbrzezno@gmail.com