PKS Maratończyk Brzeźno - strona nieoficjalna

Od początku spotkania przewagę mieli gości z Brzeźna, a gospodarze próbowali od czasu do czasu również groźnie zaatakować. Jednak dużo więcej okazji do strzelenia bramki mieli piłkarze Maratończyka. Mieliśmy sporo sytuacji, ale po raz kolejny zabrakło skuteczności, czy też szczęścia, a może tego i tego.

Druga połowa rozpoczęła się bardzo szybko. Tak jak straciliśmy na początku drugiej części spotkania w Książu dwie bramki, tak teraz to my zadaliśmy szybkie ciosy i to nawet trzy!

Najpierw po wygranej główce przez Filusza i błędzie obrońcy w sytuacji sam na sam znalazł się Małecki i zdobył bramkę. Chwilę później było już dwa zero. Tomek Filusz zgrywa na 25 metr do swojego brata Macieja, a ten strzałem z powietrza, trzeba dodać, że przepięknym umieścił piłkę w bramce. Minęło może 5-6 minut od pierwszej bramki, a w polu karnym faulowany jest Przemek Nowakowski, do karnego podchodzi Maciej Filusz i strzela swojego drugiego gola w tym meczu! To był nokaut. Kilka minut i prowadzimy trzema bramkami.

Gdy wydawało się, ze jest „pozamiatane” Korcz zagrał piłkę do naszego bramkarza Roberta Gauzy, a ten wybijając piłkę pechowa nabija przeciwnika i piłka wpada do bramki. Zawodnicy z Działynia uwierzyli w pozytywne zakończenie spotkania i coraz mocniej atakowali, ale nie wiele z ich sytuacji wynikało. Aż do 80 minuty kiedy to prostopadła piłka do napastnika, z bramki wychodzi Gauza, przerywa akcję, a boczny sędzia nie wiadomo dlaczego sygnalizuje rzut karny, który został pewnie wykonany. Do końca spotkania nie wiele się działo i mecz zakończył się naszym zwycięstwem 3-2.

• Komentarzy [0]
• czytano: [468]
• DO